Oryginalny plakat Woodstocku z 1969 r.

Mowa oczywiście o Woodstocku. Spotkaniu, które stało się fenomenem kulturowym i na zawsze zmieniło świat. Wydarzenie, które stworzyło archetyp i aspiracje dla każdy festiwal muzyczny, który nastąpił później. Czas, kiedy Jimi Hendrix zagrał zniekształcony "Star Spangled Banner" dla zgromadzonych mas - co stało się po prostu jeden z wielu ikonicznych momentów, które miały miejsce w ten weekend. Czas, kiedy wszyscy zażywali psychodeliki i marzyli o nowym świecie.

Moglibyśmy tak w nieskończoność - wielu ludzi tak robi! m.in. miliony którzy twierdzą, że tam byli (ale z pewnością nie wszyscy mogli nimi być!).

 Oddzielanie faktów od fikcji

Takie zjawiska kulturowe zawsze stają się mityczne i czasami trudno jest oddzielić fakty od fikcji. Jednak to, czego możemy być pewni, to wpływ, jaki Woodstock wywarł na kulturę psychodeliczną i ogólną, zarówno zaraz po nim, jak i do dziś.

Kultowe już zdjęcie pary trzymającej się za rękę wśród gruzów

Jeśli nawet teraz szersza grupa ludzi myśli o psychodelikach, to obraz, który przychodzi im do głowy, to najczęściej hipisi tańczący na Woodstocku, uśmiechnięci i naładowani LSD lub magicznymi grzybkami. Przez krótką chwilę możliwa była psychodeliczna Nirvana, a przynajmniej tak się wydawało. Ale zacznijmy od początku! Historia Woodstocku i tego, jak stał się legendą. 

Opowieść o Woodstocku

Historia Woodstocku rozgrywa się w Ameryce pogrążonej w niepokojach. Świat się zmieniał, ruch na rzecz praw obywatelskich zyskiwał na popularności. Wywołało to wiele protestów i konfliktów, ponieważ ludzie walczyli o równość. Trwała wojna w Wietnamie, której młodzi ludzie bardzo się sprzeciwiali. Zdawali sobie sprawę, że świat może i powinien być innym. Ich umysły otwierały się na nową muzykę i swobodniejszy styl życia, a także na psychodeliczne narkotyki, takie jak magiczne grzyby i LSD. Szukali schronienia, a czterech mężczyzn było gotowych im je zapewnić.

Demonstracje w obronie praw obywatelskich w 1963 r. (zdjęcie Steve Schapiro/Corbis via Getty Images)

John Roberts, Artie Kornfield, Joel Rosenman i Michael Lang mieli po 20 lat i pracowali w przemyśle muzycznym. Chcieli, aby coś się wydarzyło. Założyli Woodstock Ventures, Inc. i zdecydowali, że tym "czymś" ma być festiwal muzyczny. Po różnych zmianach miejsc (wiele miast przestraszyło się na myśl o tonie hipisów, którzy mieli się do nich zjechać). Na miesiąc przed rozpoczęciem konkursu hodowca bydła mlecznego Max Yasgar zaoferował część swojej ziemi w Bethel, położonej w górach Catskill.

 Pozyskiwanie supergwiazd do udziału w festiwalu

Kiedy już ustalono miejsce, trzeba było zapewnić artystów. Po powolnym początku Creedence Clearwater Revival zgodzili się wystąpić. Gdy tylko wykazali zainteresowanie, zgłosiły się inne wielkie nazwiska, od Janis Joplin po Jimiego Hendrixa. Organizatorzy planowali, że w festiwalu weźmie udział około 50 000 osób. Zanim festiwal w ogóle się rozpoczął, sprzedano już ponad 100 000 biletów. Ponieważ coraz więcej osób zaczęło przyjeżdżać i koczować na miejscu, festiwal musiał stać się wolny. Trzeba było podjąć decyzję o przedkładaniu przyjęcia wszystkich nad zysk. Szacuje się, że w sierpniu tego roku milion osób próbowało dostać się na Woodstock; drogi w całym mieście były zablokowane. Ostatecznie około pół miliona osób zakończyło podróż i znalazło się na farmie. 

Woodstock z powietrza

Mimo dużych tłumów pozostało groovy

Oczywiście, zapewne znacie ogólny zarys tego, co działo się później. Od 15 do 18 sierpnia występowały takie legendy, jak Joan Baez, Ravi Shankar, Santana, The Grateful Dead, The Who, Janis Joplin, Jefferson Airplane i Jimi Hendrix. Padał deszcz. Ludzie tańczyli i kochali się. Skończyło się jedzenie. Spółdzielnia hodowców świń z Nowego Meksyku o nazwie Hog Farm została wezwana, aby nakarmić ludzi i zaopiekować się nimi - wymyślono nawet "namiot dla wariatów" - miejsce, w którym można było zaopiekować się tymi, którzy źle się poczuli. To opiekuńcze podejście jest prawdopodobnie jednym z powodów, dla których na Woodstocku było bardzo mało incydentów. Choć doszło do dwóch zgonów (jedna osoba została potrącona, druga przedawkowała narkotyki). Wśród prawie 500 tys. osób, które wzięły udział w festiwalu, przemocy było niewiele lub nie było jej wcale. Dr William Abruzzi, pracujący przy festiwalu, wspomina;

"Być może był to przykład pierwszego spotkania dużej liczby ludzi, którzy żyli razem, cierpieli razem i dali reszcie z nas znak, że można to zrobić w miłości i pokoju". 

Jimi Hendrix zachwyca gapiów w poniedziałkowy poranek

Czy brak przemocy był spowodowany psychodelikami?

Wiele osób przypisuje to pokojowemu nastawieniu hipisów i młodych ludzi, którzy wzięli udział w festiwalu. Nie bez znaczenia był jednak fakt, że na festiwalu często zażywano narkotyki psychodeliczne. Woodstock pozostaje, oprócz wielu innych rzeczy, wyznacznikiem tego, jak psychodeliki mogą zapewnić dobrą zabawę. oraz zachęcać do troski o bliźnich. 

Być może postrzegana "dzikość" festiwalu przyczyniła się do ostatecznego zakazu używania substancji psychodelicznych w 1970 roku na mocy ustawy o lekach psychotropowych. Być może rząd przestraszył się myśli, że młode umysły zostaną otwarte i zakwestionują status quo. Tak czy inaczej, zakaz ten sprawił, że nic nie przypominało oryginalnego Woodstocku z 1969 roku. (późniejsze próby, np. Woodstock '99 są najlepiej zapomniane) może się już nigdy nie powtórzyć.

Ale, jak wszystkie dobre mity i legendy, Woodstock przetrwał. Uczy nas czegoś o nas samych. Że ludzie mogą być zimni, głodni i przemoczeni, a mimo to dbać o siebie nawzajem. Jest to także refleksja na temat psychodelików. W szerszym sensie wszystkie te rzeczy, które magiczne grzyby i LSD pomogły rozwinąć na festiwalu - hojność, miłość, kreatywność - są dziś odkrywane na nowo w ramach renesansu psychodelii. Dzięki ponownemu wprowadzeniu psychodelików do świata jako troskliwego i skutecznego sposobu na złagodzenie takich schorzeń, jak depresja, PTSD, OCD, a także na poprawę nastroju i kreatywności, wydaje się, że w swoim czasie tak bardzo niedoceniano hipisów. 

Nawet drzemki na Woodstocku były odlotowe

Woodstock był wyrazem miłości

Oczywiście długowłose dzieciaki z pola nie mogły wiedzieć, jaki potencjał medyczny mają ich shrooms, ale z pewnością doceniały ich magiczne właściwości. Harlan Lebo, historyk kultury, wyjaśnia;

"Pomimo deszczu, braku jedzenia i ograniczonych warunków sanitarnych, na Woodstocku panował szczery szacunek, życzliwość i bezwarunkowa akceptacja innych. Kiedy naoczni świadkowie przywołują wspomnienia z Woodstocku, rzadko - jeśli w ogóle - wspominają narkotyki czy seks; to, co cenią, to trzy dni jedności - wesołe pogawędki z miejscowymi policjantami, dzielenie się pomarańczami z nieznajomymi, stanie na rogu ulicy i rozdawanie lizaków - zwykła ludzka godność dzielenia się i troski".

Mała dziewczynka puszcza bańki

Dziedzictwo Woodstocku dzisiaj

Dziś możemy prześledzić linię Woodstocku, optymistycznego przedsięwzięcia na rzecz ideałów lepszego świata, w rozwijającym się ruchu psychodelicznym. Hipisi z lat 60. zajmowali się prawami obywatelskimi, pomocą i wsparciem społecznym oraz ochroną środowiska. Wszystkie te kwestie są aktualne do dziś. Przebyli długą drogę, aby zapewnić zmiany w swojej epoce. Być może w naszym nowym psychodelicznym renesansie będziemy mogli kontynuować te pierwotne cele. Bo jeśli jest jedna rzecz, którą powiedzą nam zarówno pierwsi hipisi, jak i dzisiejsi naukowcy, to psychodeliki mogą otworzyć twój umysł oraz serce.

Matka z dzieckiem na Woodstocku

Tak więc, kiedy myślisz o Woodstocku, możesz wyobrazić sobie nagich ludzi tańczących w błocie - lub Grateful Dead o mały włos nie został porażony prądem przez mokry sprzęt - Ale to, co trzyma legendę w kupie, to nowy wspaniały świat, o którym marzyli uczestnicy... (i cholernie dobra muzyka!)

Wszystkiego najlepszego z okazji Woodstocku! Aby uczcić ten dzień, warto wybrać się na własną wycieczkę....