Na szczęście jednak, odrodzenie winylu nie wykazuje oznak abstynencji - wzbudzając ponowne zainteresowanie projektowaniem fizycznych przedmiotów. Dodatkowo, nawet mały kwadrat w rogu Twojego Spotify może być nośnikiem niesamowitych projektów. 

Wpływy psychodeliczne

W latach 50. było trochę dziwacznych okładek. Ale większość okładek płyt zawierała po prostu zdjęcia piosenkarek z bequiffem lub bufką, uśmiechających się skromnie. Jednak wraz z dojrzewaniem lat 60-tych, okładki płyt stały się zdecydowanie dziwniejsze. I nie twierdzimy, że nowa popularność psychodelików miała z tym coś wspólnego, ale... oh no wait, tak, jesteśmy. 

Styl spotyka się z treścią

W miarę jak zespoły zaczęły ogarniać wszystkie aspekty psychodelii, od surrealistycznych tekstów po eksperymentalne dźwięki, okładki stały się istotnym sposobem komunikowania ich tożsamości. Wiele albumów i singli było kupowanych po prostu ze względu na obrazek na froncie. Zakupy te wiązały się z ryzykiem rozczarowania, jeśli treść nie dorównywała stylowi. Wiele z nich jednak dorównywało, dzięki czemu zachowało się mnóstwo ikonicznych okładek albumów z tego okresu. Z biegiem lat trendy estetyczne uległy zmianie, ale eksperymentalizm pozostał. A teraz następuje psychodeliczne odrodzenie, nie tylko pod względem naukowym, ale także muzycznym. Oznacza to, że całe nowe pokolenie muzyków posługuje się całkiem niezłymi dziełami sztuki. 

Odkryj swój nowy ulubiony zespół!

W związku z tym postanowiliśmy stworzyć listę 10 najlepszych trippy okładek albumów, obejmującą okres od lat 60-tych do dziś. Oczywiście można je oglądać jako samodzielne dzieła sztuki, ale zdecydowanie zalecamy, by poszukać również muzyki kryjącej się za okładką. Być może odkryjesz nowy ulubiony zespół!

Psychodeliczne dźwięki 13th Floor Elevators1966, przez The 13th Floor Elevators

Jeden z pierwszych zespołów, który użył terminu "rock psychodeliczny", w składzie tej teksańskiej grupy znalazł się nawet grający na elektrycznym dzbanie. Mimo, że istniał tylko od 1965 do 1969 roku, pozostaje jedną z najbardziej wpływowych grup psychodelicznych wszech czasów, inspirując późniejsze zespoły takie jak REM czy Primal Scream. W ich tekstach wyraźnie słychać wpływ halucynogenów;

"Po podróży życie otwiera się / Zaczynasz robić to, co chcesz robić / I odkrywasz, że świat, którego kiedyś się bałeś / Dostaje od ciebie to, co ma".

Na okładce tego albumu znalazła się ikonografia, która jest obecnie synonimem psychodelii. Wszystko widzące oko w wszystko widzącym oku, wirujący tekst i jaskrawo kolorowe plamy, które go obramowują. 

Zespół Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza, 1967, The Beatles

Jedna z najbardziej kultowych okładek albumów kiedykolwiekJeśli tego nie wiesz, to znaczy, że żyjesz pod kamieniem! Ubrani we fluorescencyjne stroje wojskowe, zespół stoi pośród surrealistycznego apelu najsłynniejszych twarzy w historii. Okładka została zaprojektowana przez artystów pop Sir Petera Blake'a i Jann Hansworth i miała na celu połączenie awangardy przeszłości z nowym wiekiem, zmniejszając podział na kulturę wysoką i niską. Celebryci przedstawieni w formie kartonowych wycinanek to między innymi Bob Dylan, Marlon Brando, Marilyn Monroe, Laurel i Hardy, Oscar Wilde, Karol Marks i Albert Einstein. Prośby Lennona o umieszczenie Adolfa Hitlera i Jezusa Chrystusa zostały odrzucone.   

The Velvet Underground i Nico, 1967, The Velvet Underground

Kolejna ikona, prawdopodobnie widziałeś tego super gwiazdorskiego banana na niezliczonych koszulkach i pamiątkach. Ale, choć na pierwszy rzut oka minimalne, oryginalne egzemplarze kryły w sobie niesamowitą niespodziankę. Banan Warhola był w rzeczywistości naklejką. Mały tekst w pobliżu łodygi zachęcał do "PEEL SLOWLY AND SEE". Pod spodem znajdował się niewiarygodnie falliczny różowy banan. W rzeczywistości, tylko dzięki poparciu Warhola, jednego z najsłynniejszych artystów w historii, banan przeszedł przez szefów wytwórni płytowych.  

Bitches Brew, 1970, Miles Davis

Ten album z 1970 roku wyznaczył fuzję Davisa pomiędzy tradycyjnym jazzem a psychodelicznym rockiem. To wizjonerskie posunięcie wymagało wizjonerskiej okładki. Na okładce znalazł się obraz niemieckiego artysty Mati Klarweina, którego surrealistyczne prace skłoniły Timothy'ego Leary'ego do stwierdzenia "Mati nie potrzebował psychodelików!". Powszechnie uważa się, że okładka jest komentarzem do stosunków rasowych w Ameryce, przedstawiającym czarną i białą kobietę zwinięte razem na grzbiecie. 

Ciemna strona księżyca, 1973, Pink Floyd

To znaczy... ten stoner/psychonautyczny faworyt musiał się tam znaleźć. Uważany zarówno za jeden z najlepszych albumów oraz Okładki albumów wszech czasów, których siła tkwi w ich tajemniczości. Okładka, na której nie ma nazwy zespołu, nieodgadniony pryzmat, który tworzy tęczę. Jest wiele teorie spiskowe i legendy na temat albumu, ale jedno jest pewne, Ciemna Strona Księżyca pozostaje klasyką wzornictwa.

Przestrzeń to miejsce, 1973, Sun Ra

Kultowy ulubieniec Sun Ra urodził się jako Herman Blount w Alabamie. Jednak do czasu, gdy zaczął występować pod swoim pseudonimem scenicznym, zidentyfikował się jako pochodzący z Saturna. Tytułowy utwór albumu, trwający 21 minut kosmicznego free jazzu, jest uważany za jedno z najbardziej przystępnych dzieł Sun Ra - co daje pojęcie o jego ogólnym nastroju. Na okładce Sun Ra przedstawia się jako rodzaj faraona-psychodelicznego kapłana. Zaufaj nam, przestrzeń naprawdę jest miejsce. 

Niewolnik Rytmu, 1985, Grace Jones

Grace Jones nie próżnuje, jeśli chodzi o okładki albumów. Ta jednak, stworzona poprzez kolaż wielu zdjęć Jones, przypomina połamane efekty wizualne z podróży, choć w bardzo kanciasty sposób z lat 80. 

Ketchup Pomidorowy Cesarz, 1996, Stereolab

Ten kultowy album z lat 90. posiadał okładkę bezpośrednio inspirowaną psychodelią lat 60. Na płycie anglo-francuskiego zespołu pojawiły się zapętlone dźwięki, do których nawiązuje być może spirala na okładce. Opisywany jako "Całkowicie futurystyczny i obcy" w momencie wydania, jego szata graficzna wydaje się być zgodna z linią okładki albumu 13th Floor Elevators sprzed kilkudziesięciu lat.

Yoshimi walczy z różowymi robotami2002, The Flaming Lips

Okładka namalowana przez samego frontmana The Flaming Lips, Wayne'a Coyne'a, ilustruje tytułowy utwór miękkimi pociągnięciami pędzla. Mała dziewczynka z cieniem ptaka staje naprzeciwko kolosalnego, różowego robota, któremu z nóg wyrastają dodatkowe nogi. Nie wiemy, o co się kłócą, ale różowe plamy na ścianie pozwalają przypuszczać, że nieszczęsne roboty spotkały już kiedyś swój koniec w tej uliczce. Na ścianie znajduje się również liczba 25. Ze względu na ekscentryczną reputację zespołu, sugestie, że może to oznaczać LSD-25, nie są na miejscu. całkowicie nie z tego świata.

Chłopiec z kwiatami, 2017, Tyler, The Creator

Artysta Eric White namalował okładkę albumu Tyler, The Creators z 2017 roku. Przedstawia ona Tylera stojącego pośród hiper nasyconego krajobrazu, u jego stóp plon słoneczników, twarz zasłonięta przez unoszące się obok niego ponadwymiarowe pszczoły. Wydaje się, że wpatruje się w samochód, daleko w oddali. Być może porzucił silnik, aby ponownie połączyć się z naturą, wśród kwiatów i owadów - prawdziwe posunięcie psychonauty. Niezależnie od tego, co kryje się za tą tajemniczą okładką, jej obraz i styl można odnieść zarówno do surrealizmu, jak i psychodelicznych okładek z przeszłości.

Aby nacieszyć oczy jeszcze bardziej psychodelicznymi smakołykami, sprawdź nasze 10 najlepszych części trippy music videos. 1, 2 oraz 3!